Deliryczny aspekt pracy programisty

Być może to skutek seansu z Mr. Nobody. Film artystycznie tłumaczy nam złożoność wszechświata, wspierając się przy tym na teorii multiwersum składającego się z decyzyjnych rozgałęzień. Rzecz stara, choć ciekawie przedstawiona. Czyli każda nasza decyzja rozwidla świat, każda kolejna mnoży je jeszcze bardziej. Nie tylko decyzja, każda niedeterministyczna zmiana. Nie pamiętam nawet, gdzie pierwszy raz o tym przeczytałem lub kiedy pomyślałem. Mamy tu i pokrewne pomysły wyciśnięte z fizyki, jak czas nie kroczący liniowo, jak wymiary temporalne, a nie przestrzenne. Jest również miejsce na fatalizm, miłość i fantastykę naukową. To kolejny z filmów, które nie budzą mojego zachwytu, a konfuzję graniczącą ze stanem chorobowym, choć ciężko im odmówić walorów artystycznych.

Być może to zatem skutek filmu, że przeszło mi przez myśl, jak deliryczne w istocie jest bycie programistą. Nie dla jakiegoś popadania w umaszynowienie, że niby tak rozumiemy sprzęt, że przestajemy słuchać ludzi albo myślimy cyframi. Istnieje natomiast jeden specyficzny aspekt pracy programisty. Subtelne rozróżnienie między środowiskiem testowym, a produkcyjnym. Na testowym systemie można wykonać wszystko i nie ma to absolutnie żadnego skutku. Środowisko produkcyjne wywiera piętno na rzeczywistości. Tyle tylko, że są omal lustrzanymi odbiciami, z definicji nie mogą się zresztą o siebie różnić, poza rzecz jasna skutkami operacji na nich wykonywanych. Wyobraźcie sobie, że regularnie żyjecie na granicy dwóch światów. W jednym wszystko co robicie nie ma praktycznie skutku. W drugim każdy błąd ma ogromny koszt. W jednym kasujecie konto użytkownika i nic się nie dzieje. W drugim kasujecie i człowiek nie dostaje wypłaty. W jednym robicie przelew i zmieniają się kilobajty. W drugim robicie przelew i zmienia się życie. Jeden od drugiego różni się najczęściej jedną literą lub cyfrą w adresie serwera. Ot, deliryczny aspekt życia programisty.

Można by wręcz pomyśleć – a co jeśli nasz wszechświat jest tym testowym? Jeśli tu znajdowane są błędy i stąd całe zło? Cyfrowa teleologia, ha!